Wojciech Zdarzyński ma konstrukcję podobną do pierwszej powieści Krasickiego (!)
Ma tytuł i formę stylizowaną na relację pamiętnikarską.
cześć I:
- przedstawienie edukacji domowej i szkolnej swego bohatera.
- przedstawiona w obrazkach satyrycznych, które mają na celu wykpić metody
- prezentacja saskiej galanterii - ma do końca skompromitować ucznia wychowanego w sarmackiej prowincji.
- po śmierci rodziców i opiekuna, ratuje sie Zdarzyński uciekając przed lichwiarzami - ucieka do Paryża.
- ucieczka nie ma formy robinsonady lecz jest to lot balonem na księżyc, gdzie tytułowy bohater ląduje w utopijnej krainie Sielan.
Krajewski nawiązuje do powieści utopijno-fantastycznych, jak Cyrana de Bergerac Histoire comique des Etats et Empires de la Lune, G.Foigny'ego Les aventures de Jacques Sadeur.
Również do doświadczeń braci Montgolfier. W roku 1784 ,, montgolfieryzowanie'' staje się modne w Polsce, oświeceni magnaci próbowali budować latające maszyny w swoich dobrach.
o krainie Sielan:
- przypomina ona nieco Nipu
- mistrzem Zdarzyńskiego jest mędrzec Satumno (natomiast w Doświadczyńskim jest nim Xaoo)
- ustrój krainy Sielan oparty jest na patriarchaliźmie.
- jest to kraj rolniczy.
o obywatelach krainy Sielan:
- cenią wartości autentyczne
- posiadają instytucje, które świadczą o tym że nie stronią od nowninek cywilizacji
- istnieją w krainie doskonałe szkoły, bogata literatura.
I co dalej?
Zdarzyński wyrusza balonem w droge powrotną do Polski, wiatr znosi go jednak do fikcyjnego państwa Wabad-Modolu.
Wabad - Modol :
- ostra krytyka stosunków warszawskich, przypominająca obrazki satyryczne z Doświadczyńskiego.
Zdarzyński ląduje w okolicach Gdańska, odzyskuje część majątku, żeni się, zaczyna wieść żywot poczciwego oświeconego ziemianina.
Litertura:
Mieczysław Klimowicz ,,oświecenie'' część I
Przewodnik po Wrocławiu
15 lat temu
Michał Krajewski jest mi zupełnie obcy, a właściwie był. z powyższego streszczenia wynika,że nie brakowało mu inspiracji do stwarzania specyficznych nazw własnych ["Wabad - Modol" jest bardzo dada]. szkoda, że to jego dziełko stanowi zasadniczo produkt wtórny po Krasickim.
OdpowiedzUsuńoświecona (!) czuję się jednak podwójnie, bo byłam dotąd także nieświadoma istnienia zjawiska "montgolfieryzowania". widok polskich magnatów budujących swoje latające maszyny - to musiała być nie lada gratka!
Musieli latać wysoko, skoro powstało jeszcze kilka dzieł o podobnej treści.
OdpowiedzUsuń