Stanisław August Poniatowski (1732-1798)
Stanisław Poniatowski-imię August przyjął dopiero wstępując na tron- urodził się w rodzinie magnackiej, nie mógł się poszczycić długą historią znakomitości jego rodu ani też wielką fortuną. Jego ojciec był wojewodą mazowieckim, matka wywodziła się z rodu Czartoryskich. Szybko rozpoczął karierę polityczną (wspierany przy tym przez rud Czartoryskich). W roku 1764 został wybrany na króla dzięki militarnemu i politycznemu wsparciu carycy Katarzyny II (z którą nawiązał romans w czasie pobytu w Petersburgu). Był świadomy konieczności wprowadzenia reform, a także wszelkich ograniczeń wewnętrznych i zewnętrznych, które zawężały znacznie jego możliwości działania. Wiedział, że Polska musi otworzyć się na wpływy oświecenia, która sam propagował i urzeczywistniał swoją postawą. Jednak większość polskiej magnaterii przywiązanych do „złotej wolności” sprzeciwiało się wszelkim reformom (Przez to rola nowego króla sprowadzała się niemal wyłącznie do rozdawania starostw oraz urzędów rywalizującym o nie koteriom magnackim.). Ignacy Krasicki żartobliwie ujął inną przyczynę niechęci magnatów wobec władcy-dotyczącą jego pochodzenia- w satyrycznym utworze „Do króla”, którego fragment przedstawiam poniżej (całość zamieszczam na końcu niniejszego postu):
Jesteś królem, a byłeś przedtem
Mości panem;
To grzech niedopuszczalny. Każdy,
Który stanem
Przedtem się z tobą równał,
A teraz czcić musi,
Nim powie: najjaśniejszy, pierwej
Się zakrztusi;
To czy Stanisław August Poniatowski był władcą dobrym czy też świadomie, lub nie świadomie-poprzez bierność- przychylił się do upadku kraju pozostaje kwestią sporną. Niewątpliwie okres jego panowania przypadł na czasy, które niemal zupełnie uniemożliwiały mu wpływanie na losy państwa, a jego liczni przeciwnicy obarczali go winą za wszystkie niepowodzenia. Jednak o ile założymy, iż nie był jedynie marionetką w rękach rodu Czartoryskich i dworu petersburskiego to z pewnością przy takiej sile obcych wpływów, przy braku poparcia większości polskich magnatów mógł być już tylko biernym obserwatorem tego co obce siły czyniły w Polsce.
Niepodważalne są zaś zasługi ostatniego polskiego króla dla rozwoju kultury polskiej doby oświecenia i one nie budzą tak licznych sporów. W tym miejscu zamykam wprowadzenie dotyczące sylwetki ostatniego króla polskiego, nie zajmę się oceną prowadzonej przez Poniatowskiego polityki i rozważaniem na temat jego panowania, a właśnie tym co zdziałał dla kultury.
Niepodważalne są zaś zasługi ostatniego polskiego króla dla rozwoju kultury polskiej doby oświecenia i one nie budzą tak licznych sporów. W tym miejscu zamykam wprowadzenie dotyczące sylwetki ostatniego króla polskiego, nie zajmę się oceną prowadzonej przez Poniatowskiego polityki i rozważaniem na temat jego panowania, a właśnie tym co zdziałał dla kultury.
Stanisław August Poniatowski odegrał istotną rolę w rozwoju kultury polskiej. Powołany prze niego do życia plan unowocześnienia kraju najszerszym echem odbił się właśnie w kulturze. Z pewnością wiązało się to z jego osobistego zamiłowania do sztuki o czym świadczy jego duże zaangażowanie i stałe poszerzenie zbiorów bibliotecznych i kolekcji dzieł malarskich nad, którymi piecze sprawował włoski malarz Marcello Bacciarelli. Poniatowski był inicjatorem i twórcą wielu podstawowych instytucji kulturowych takich jak Teatr Narodowy (mecenat Poniatowskiego był podstawą jego działania), Szkoła Rycerska, Komisja Edukacji Narodowej, „Monitor”.
Swym mecenatem artystycznym obejmował przed wszystkim twórców sztuk plastycznych, jednak wspierał materialnie także pisarzy (Popierał szczególnie twórczość dydaktyczno-satyrystyczną tworzoną w stylu klasycystycznym - F. Bohomolec, Naruszewicz, I. Krasicki, S. Trembecki), którzy gościli u niego na słynnych obiadach czwartkowych, inicjował również badania naukowe -był przykładowo inspiratorem w stworzeniu przez Adama Naruszewicza „Historii narodu polskiego” .
Swym mecenatem artystycznym obejmował przed wszystkim twórców sztuk plastycznych, jednak wspierał materialnie także pisarzy (Popierał szczególnie twórczość dydaktyczno-satyrystyczną tworzoną w stylu klasycystycznym - F. Bohomolec, Naruszewicz, I. Krasicki, S. Trembecki), którzy gościli u niego na słynnych obiadach czwartkowych, inicjował również badania naukowe -był przykładowo inspiratorem w stworzeniu przez Adama Naruszewicza „Historii narodu polskiego” .
Pole działania Poniatowskiego było ogromne: wspierał malarzy, pisarzy, rzeźbiarzy, architektów. Sprowadził do polski wielu znakomitych artystów. Kolekcjonował dzieła sztuki, finansował liczne budowlę, angażował się w rozwój sztuk przez wspomniany już mecenat i odbywające się regularnie obiady czwartkowe. Jego osiągnięcia w dziedzinie kultury były doniosłe, wprowadził do polski ducha oświeceniowego. Jestem przekonana, że gdyby nie jego zaangażowanie w rozwój kultury nie moglibyśmy podziwiać takiej ilości dzieł oświeceniowych i powstanie tego blogera bądź mijało by w ogóle się z celem, lub byłby on znacznie uboższy merytorycznie.
Ignacy Krasicki
DO KRÓLA
Im wyżej, tym widoczniej. Chwale lub naganie
Podpadają królowie, najjaśniejszy panie!
Satyra prawdę mówi, względów się wyrzeka:
Wielbi urząd, czci króla, lecz sądzi człowieka.
Gdy więc ganię zdrożności i zdania mniej baczne.
Pozwolisz, mości królu, że od ciebie zacznę.
Jesteś królem, a czemu nie królewskim synem?
To niedobrze; krew pańska jest zaszczyt przed gminem.
Kto się w zamku urodził, niech ten w zamku siedzi;
Z tegoć powodu nasi szczęśliwi sąsiedzi.
Bo natura na rządczych pokoleniach zna się,
Inszym powietrzem żywi, inszą strawą pasie.
Stąd rozum bez nauki, stąd biegłość bez pracy;
Mądrzy, rządni, wspaniali, mocarze, junacy -
Wszystko im łatwo idzie, a chociażby który
Odstrychnął się na moment od swojej natury,
Znowu się do niej wróci, a dobrym koniecznie
Być musi i szacownym. w potomności wiecznie.
Bo od czegoż poeci? Skarb królestwa drogi,
Rodzaj możny w aplauzy, w słowa nieubogi,
Rodzaj, co umie znaleźć, czego i nie było,
A co jest, a niedobrze, żeby się przyćmiło,
I w to oni potrafią, stąd też jak na smyczy
Szedł chwalca za chwalonym, zysk niosąc w zdobyczy,
A choć który fałsz postrzegł, kompana nie zdradził;
Ten gardził, ale płacił, ów śmiał się, lecz kadził.
Tyś królem, czemu nie ja? Mówiąc między nami,
Ja się nie będę chwalił, ale przymiotami
Niezłymi się zaszczycam. Jestem Polak rodem,
A do tego i szlachcic, a choćbym i miodem
Szynkował, tak jak niegdyś ów bartnik w Kruszwicy
Czemuż bym nie mógł osieść na twojej stolicy?
Jesteś królem - a byłeś przedtem mości panem;
To grzech nieodpuszczony. Każdy, który stanem
Przedtem się z tobą równał, a teraz czcić musi,
Nim powie "najjaśniejszy", pierwej się zakrztusi;
I choć się przyzwyczaił, przecież go to łechce:
Usty cię czci, a sercem szanować cię nie chce.
I ma słuszne przyczyny. Wszak w Lacedemonie
Zawżdy siedział Tesalczyk na Likurga tronie,
Greki archontów swoich od Rzymianów brali,
Rzymianie dyktatorów od Greków przyzwali;
Zgoła, byle był nie swój, choćby i pobłądził,
Zawżdy to lepiej było. kiedy cudzy rządził.
Czyń, co możesz i dziełmi sąsiadów zadziwiaj,
Szczep nauki, wznoś handel i kraj uszczęśliwiaj -
Choć wiedzą, chociaż czują, żeś jest tronu godny,
Nie masz chrztu, co by zmazał twój grzech pierworodny.
Skąd powstał na Michała ów spisek zdradziecki?
Stąd tylko, że król Michał zwał się Wiszniowiecki.
Do Jana, że Sobieski, naród nie przywyka,
Król Stanisław dług płaci za pana stolnika.
Czujesz to - i ja czuję; więc się już nie troszczę,
Pozwalam ci być królem, tronu nie zazdroszczę.
Źle to więc, żeś jest Polak, źle, żeś nie przychodzień;
To gorsza (luboć, prawda, poprawiasz się co dzień) -
Przecież muszę wymówić, wybacz, że nie pieszczę -
Powiem więc bez ogródki: oto młodyś jeszcze.
Pięknież to. gdy na tronie sędziwość się mieści;
Tyś nań wstąpił mający lat tylko trzydzieści,
Bez siwizny, bez zmarszczków; zakał to nie lada.
Wszak siwizna zwyczajnie talenta posiada,
Wszak w zmarszczkach rozum mieszka, a gdzie broda siwa,
Tam wszelka doskonałość zwyczajnie przebywa.
Nie byłeś, prawda, winien temu, żeś niestary;
Młodość, czerstwość i rześkość piękneż to przywary,
Przecież są przywarami. Aleś się poprawił:
Już cię tron z naszej łaski siwizny nabawił.
Poczekaj tylko, jeśli zstarzeć ci się damy,
Jak cię tylko w zgrzybiałym wieku oglądamy,
Będziem krzyczeć na starych, dlatego żeś stary.
To już trzy, com ci w oczy wyrzucił przywary.
A czwarta jaka będzie, miłościwy panie?
O sposobie rządzenia niedobre masz zdanie.
Król nie człowiek. To prawda, a ty nie wiesz o tym;
Wszystko ci się coś marzy o tym wieku złotym.
Nie wierz bajkom! Bądź takim, jacy byli drudzy.
Po co tobie przyjaciół? Niech cię wielbią słudzy.
Chcesz, aby cię kochali? Niech się raczej boją.
Cóżeś zyskał dobrocią, łagodnością twoją?
Zdzieraj, a będziesz możnym, gnęb. a będziesz wielkim;
Tak się wsławisz, a przeciw nawałnościom wszelkim
Trwale się ubezpieczysz. Nie chcesz? Tym ci gorzej;
Przypadać będą na cię niefortuny sporzej.
Zniesiesz mężnie - cierpże z tym myślenia sposobem;
Wolę ja być Krezusem aniżeli Jobem.
Świadczysz, a na złe idą dobrodziejstwa twoje.
Czemuż świadczysz, z dobroci gdy masz niepokoje?
Bolejesz na niewdzięczność - alboż ci rzecz tajna,
Że to w płacy za łaski moneta zwyczajna?
Po co nie brać szalunku starostw, gdy dawano?
Po tym ci tylko w Polszcze króle poznawano,
A zagrzane wspaniałą miłością ojczyzny,
Kochały patryjoty dawce królewszczyzny.
Księgi lubisz i w ludziach kochasz się uczonych,
I to źle. Porzuć mędrków zabałamuconych.
Żaden się naród księgą w moc nie przysposobił:
Mądry przedysputował. ale głupi pobił.
Ten. co niegdyś potrafił floty duńskie chwytać -
Król Wizimierz - nie umiał pisać ani czytać.
Waszej królewskiej mości nie przeprę, jak widzę;
W tym się popraw przynajmniej, o co ja się wstydzę.
Dobroć serca monarchom wcale nie przystoi,
To mi to król, co go się każdy człowiek boi,
To mi król. co jak wspojżrzy, do serca przeniknie.
Kiedy lud do dobroci rządzących przywyknie,
Bryka, mościwy królu, wzgląd wspacznie obróci:
Zły, gdy kontent, powolny, kiedy się zasmuci.
Nie moje to jest zdanie, lecz przez rozum bystry
Dawno tak osądziły przezorne ministry.
Wiedzą oni (a czegoż ministry nie wiedzą?),
Przy styrze ustawicznie, gdy pracują, siedzą,
Dociekli, na czym sekret zawisł panujących.
Z tych więc powodów umysł wskroś przenikających,
Nie trzeba, mości królu, mieć łagodne serce:
Zwycięż się, zgaś ten ogień i zatłum w iskierce!
Żeś dobry, gorszysz wszystkich, jak o tobie słyszę,
I ja się z ciebie gorszę, i satyry piszę.
Bądź złym, a zaraz kładąc twe cnoty na szalę,
Za to, żeś się poprawił, i ją cię pochwalę.
Podpadają królowie, najjaśniejszy panie!
Satyra prawdę mówi, względów się wyrzeka:
Wielbi urząd, czci króla, lecz sądzi człowieka.
Gdy więc ganię zdrożności i zdania mniej baczne.
Pozwolisz, mości królu, że od ciebie zacznę.
Jesteś królem, a czemu nie królewskim synem?
To niedobrze; krew pańska jest zaszczyt przed gminem.
Kto się w zamku urodził, niech ten w zamku siedzi;
Z tegoć powodu nasi szczęśliwi sąsiedzi.
Bo natura na rządczych pokoleniach zna się,
Inszym powietrzem żywi, inszą strawą pasie.
Stąd rozum bez nauki, stąd biegłość bez pracy;
Mądrzy, rządni, wspaniali, mocarze, junacy -
Wszystko im łatwo idzie, a chociażby który
Odstrychnął się na moment od swojej natury,
Znowu się do niej wróci, a dobrym koniecznie
Być musi i szacownym. w potomności wiecznie.
Bo od czegoż poeci? Skarb królestwa drogi,
Rodzaj możny w aplauzy, w słowa nieubogi,
Rodzaj, co umie znaleźć, czego i nie było,
A co jest, a niedobrze, żeby się przyćmiło,
I w to oni potrafią, stąd też jak na smyczy
Szedł chwalca za chwalonym, zysk niosąc w zdobyczy,
A choć który fałsz postrzegł, kompana nie zdradził;
Ten gardził, ale płacił, ów śmiał się, lecz kadził.
Tyś królem, czemu nie ja? Mówiąc między nami,
Ja się nie będę chwalił, ale przymiotami
Niezłymi się zaszczycam. Jestem Polak rodem,
A do tego i szlachcic, a choćbym i miodem
Szynkował, tak jak niegdyś ów bartnik w Kruszwicy
Czemuż bym nie mógł osieść na twojej stolicy?
Jesteś królem - a byłeś przedtem mości panem;
To grzech nieodpuszczony. Każdy, który stanem
Przedtem się z tobą równał, a teraz czcić musi,
Nim powie "najjaśniejszy", pierwej się zakrztusi;
I choć się przyzwyczaił, przecież go to łechce:
Usty cię czci, a sercem szanować cię nie chce.
I ma słuszne przyczyny. Wszak w Lacedemonie
Zawżdy siedział Tesalczyk na Likurga tronie,
Greki archontów swoich od Rzymianów brali,
Rzymianie dyktatorów od Greków przyzwali;
Zgoła, byle był nie swój, choćby i pobłądził,
Zawżdy to lepiej było. kiedy cudzy rządził.
Czyń, co możesz i dziełmi sąsiadów zadziwiaj,
Szczep nauki, wznoś handel i kraj uszczęśliwiaj -
Choć wiedzą, chociaż czują, żeś jest tronu godny,
Nie masz chrztu, co by zmazał twój grzech pierworodny.
Skąd powstał na Michała ów spisek zdradziecki?
Stąd tylko, że król Michał zwał się Wiszniowiecki.
Do Jana, że Sobieski, naród nie przywyka,
Król Stanisław dług płaci za pana stolnika.
Czujesz to - i ja czuję; więc się już nie troszczę,
Pozwalam ci być królem, tronu nie zazdroszczę.
Źle to więc, żeś jest Polak, źle, żeś nie przychodzień;
To gorsza (luboć, prawda, poprawiasz się co dzień) -
Przecież muszę wymówić, wybacz, że nie pieszczę -
Powiem więc bez ogródki: oto młodyś jeszcze.
Pięknież to. gdy na tronie sędziwość się mieści;
Tyś nań wstąpił mający lat tylko trzydzieści,
Bez siwizny, bez zmarszczków; zakał to nie lada.
Wszak siwizna zwyczajnie talenta posiada,
Wszak w zmarszczkach rozum mieszka, a gdzie broda siwa,
Tam wszelka doskonałość zwyczajnie przebywa.
Nie byłeś, prawda, winien temu, żeś niestary;
Młodość, czerstwość i rześkość piękneż to przywary,
Przecież są przywarami. Aleś się poprawił:
Już cię tron z naszej łaski siwizny nabawił.
Poczekaj tylko, jeśli zstarzeć ci się damy,
Jak cię tylko w zgrzybiałym wieku oglądamy,
Będziem krzyczeć na starych, dlatego żeś stary.
To już trzy, com ci w oczy wyrzucił przywary.
A czwarta jaka będzie, miłościwy panie?
O sposobie rządzenia niedobre masz zdanie.
Król nie człowiek. To prawda, a ty nie wiesz o tym;
Wszystko ci się coś marzy o tym wieku złotym.
Nie wierz bajkom! Bądź takim, jacy byli drudzy.
Po co tobie przyjaciół? Niech cię wielbią słudzy.
Chcesz, aby cię kochali? Niech się raczej boją.
Cóżeś zyskał dobrocią, łagodnością twoją?
Zdzieraj, a będziesz możnym, gnęb. a będziesz wielkim;
Tak się wsławisz, a przeciw nawałnościom wszelkim
Trwale się ubezpieczysz. Nie chcesz? Tym ci gorzej;
Przypadać będą na cię niefortuny sporzej.
Zniesiesz mężnie - cierpże z tym myślenia sposobem;
Wolę ja być Krezusem aniżeli Jobem.
Świadczysz, a na złe idą dobrodziejstwa twoje.
Czemuż świadczysz, z dobroci gdy masz niepokoje?
Bolejesz na niewdzięczność - alboż ci rzecz tajna,
Że to w płacy za łaski moneta zwyczajna?
Po co nie brać szalunku starostw, gdy dawano?
Po tym ci tylko w Polszcze króle poznawano,
A zagrzane wspaniałą miłością ojczyzny,
Kochały patryjoty dawce królewszczyzny.
Księgi lubisz i w ludziach kochasz się uczonych,
I to źle. Porzuć mędrków zabałamuconych.
Żaden się naród księgą w moc nie przysposobił:
Mądry przedysputował. ale głupi pobił.
Ten. co niegdyś potrafił floty duńskie chwytać -
Król Wizimierz - nie umiał pisać ani czytać.
Waszej królewskiej mości nie przeprę, jak widzę;
W tym się popraw przynajmniej, o co ja się wstydzę.
Dobroć serca monarchom wcale nie przystoi,
To mi to król, co go się każdy człowiek boi,
To mi król. co jak wspojżrzy, do serca przeniknie.
Kiedy lud do dobroci rządzących przywyknie,
Bryka, mościwy królu, wzgląd wspacznie obróci:
Zły, gdy kontent, powolny, kiedy się zasmuci.
Nie moje to jest zdanie, lecz przez rozum bystry
Dawno tak osądziły przezorne ministry.
Wiedzą oni (a czegoż ministry nie wiedzą?),
Przy styrze ustawicznie, gdy pracują, siedzą,
Dociekli, na czym sekret zawisł panujących.
Z tych więc powodów umysł wskroś przenikających,
Nie trzeba, mości królu, mieć łagodne serce:
Zwycięż się, zgaś ten ogień i zatłum w iskierce!
Żeś dobry, gorszysz wszystkich, jak o tobie słyszę,
I ja się z ciebie gorszę, i satyry piszę.
Bądź złym, a zaraz kładąc twe cnoty na szalę,
Za to, żeś się poprawił, i ją cię pochwalę.
Literatura:
1. „Literatura Polska. Przewodnik Encyklopedyczny” tom II s 122 2. „Leksykon Literatury Polskiej dla uczniów i nauczycieli. Oświecenie” Marcin Cieński 3. „Oświecenie. Słownik literatury polskiej” Teresa Kostkiewiczowa 4. „Poczet królów i książąt polskich” Warszawa 1980 r. s. 444-454.
5. Ilustracje:
1- Stanisław August Poniatowski
2- Stanisław August Poniatowski
3- Stanisław August Poniatowski
4- Ignacy Krasicki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz